poniedziałek, 20 lipca 2009

Moja historia

Kiedy przestawiałam się z pieluch jednorazowych na wielorazówki synek miał skończone 3 m-ce. Rezygnując z jednorazówek nie miałam pojęcia o istnieniu czegoś innego do pieluchowania wielorazowego niż pielucha tetrowa. Zapas pieluszek tetrowych miałam po starszej córce – jedyne czego mi brakowało to metody – a dokładniej metody składania pieluchy, tak, żeby nie spadała ona dziecku z pupy. Przeglądając strony w sieci przypadkiem trafiłam na stronę sklepu internetowego sprzedającego pieluszki wielorazowe. Dalej poszło już błyskawicznie – dużo lektury, żeby zaznajomić się z przedziwną dla przeciętnego człowieka terminologią pieluszek (otulacie, kieszonki, AIO?? Nic mi to wtedy nie mówiło, a nawet przerażało, bo jak tu coś wybrać, skoro nie wiem o co chodzi …), pierwsze zakupy, a zaraz potem myśl, żeby spróbować samemu uszyć polarowy otulacz.

Decyzja o przejściu na wielo miała u mnie podwójny efekt, bo dzięki odgrzebaniu po wieloletniej przerwie maszyny do szycia przypomniało mi się, ile radości i satysfakcji daje mi szycie.

Dziś, po ponad półrocznym pieluchowaniu, spróbowaniu wielu możliwości wracam do rozwiązań najprostszych i jak dla mnie najlepszych. Na dzień nosimy się bądź w pieluszkach formowanych i wełnianym otulaczu bądź w pieluszkach składanych + otulacz polarowy. Na wyjścia zakładam pieluszkę formowaną i otulacz PUL (mam nadzieję, że wkrótce bede go mogła zastąpić otulaczem wełnianym), na noc kieszonkę PULową lub pieluszkę formowaną z otulaczem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz