Po wielu już przebojach ze starym Łucznikiem,
którego darzę sentymentem, bo to maszyna na której uszyłam się szyć
i dzięki której powstało w przeszłości wiele cudactw,
przyszła pora na maszynę,
która ma mi służyć w dzień i w nocy
(z przewagą tego drugiego) i nie grymasić.
Pierwsze dzieła ma maszynie już popełnione ...
a ja nie mogę się doczekać wypróbowania jej wszystkich możliwości.
Aloha gratulejszony!!!!Fajoska maszyna. Ja planuję od mamy pożyczyć jej starą maszynę i się trochę do niej przymierzyć...
OdpowiedzUsuńUUła, no piękna ta maszyna :)
OdpowiedzUsuńjak marzenie!
OdpowiedzUsuńwielu połamanych igieł :))))
Dzięki dziewczyny, trochę sobie dogodziłam :))
OdpowiedzUsuń